Bliskość Dusz Przekraczająca Czas i Przestrzeń
- Katarzyna Murczyńska

- 23 paź 2024
- 4 minut(y) czytania
Chcę wiedzieć co mnie łączy z moją nieżyjącą od kilku lat Mamą. Jej odejście było
dla mnie wielkim ciosem
Symbol, który zobaczyła Mira: ok. 8-letni Dawid dostaje od Mamy bułkę z
cukrem - póki Mama żyła, zasilała Dawida bezpieczeństwem, dawała mu
pewność siebie. Jak jej zabrakło poczuł się odcięty od zasilania.
Sprawdzamy ważne momenty ich relacji i trafiamy do chwili urodzenia
Dawida – Mama, szczęśliwa trzyma go na rękach. W naszych odczuciach ta
relacja jest tak zamknięta - tylko ona i on – nic więcej już nie potrzeba, nic
więcej dla niej nie istnieje.
Drążymy dalej i Mirze pokazuje się ich inne wspólne wcielenie w 1795r. W
Krakowie - są tu bliźniakami i też mają swój zamknięty na innych świat. I
widzimy jeszcze ich kilka innych, wcześniejszych bliźniaczych wcieleń – w
jednym z nich na świat przyszło tylko jedno z bliźniąt i cały czas czuje, że
czegoś mu brakuje i że coś złego się przez niego stało – tylko ... co?
Docieramy do tego istotnego, kluczowego bliźniaczego wcielenia – 1615 r.
Rzym - dwaj 7 – latkowie znaleźli się w sytuacji, z której uratować się ma
szansę tylko jeden z nich – ktoś ich goni a oni uciekają – dobiegli do mostu
linowego - tylko jednego naraz może utrzymać ten most sznurowy nad
wąwozem. Innej drogi ucieczki nie mają. Losują. Pierwszy przez most
przechodzi ten, który w obecnym życiu był Mamą Dawida.
Most zrywa się się po jego przejściu – drugi chłopiec został pojmany i
widowiskowo pozbawiony życia – zemsta musiała być zapamiętana przez
drugi klan. Bliźniak który ocalał (Mama Dawida), do końca życia nie mógł
sobie wybaczyć tego, że poszedł pierwszy – po stokroć wolałby sam tam
oddać życie.
Oto geneza tej historii: były dwie włoskie rodziny – młodzik z rodziny
bliźniaków porwał dziewczynę z drugiego rodu - w oczach jej własnego rodu
to równało się z końcem jej życia. Chłopak zrobił to, aby zaimponować
seniorowi rodu jakimś brawurowym czynem - pragnął zdobyć pozycję – ten
czyn nie uzyskał jednak uznania seniora, wręcz rozwścieczyło go tak
bezmyślne rozpętanie wojny. Chłopak został wyrzucony z klanu i odtąd tułał
się sam, głodując.
Po wniesieniu zmiany emocje zostały uporządkowane i uspokojone. Dawid
odzyskał spokój.
Magda (imię zmienione), z którą miałyśmy sesję regresingu kilka dni temu
nagrała mi wiadomość, która doskonale dopełnia to co chciałam przekazać
w ostatnim wpisie o Anecie : „Przeczytałam przed chwilą Twojego posta o
Anecie. Przeczytałam i to ze mną zarezonowało - ta wizja którą miałaś, że
wbija się ten nowy program w DNA (podczas sesji), bo ja tak się właśnie
czuję, że dużej zmiany nie widzę w sobie, ale mam tak, że ja teraz wiem że
coś co robię, to nie jest dla mnie najlepsze - i zaczynam to zmieniać.
Mam poczucie, że po tej sesji dostałam nowy program, ale że ciężko jest
zmienić nawyki. Czuję, że moje ciało ma jakiś nawyk, ale ja już wiem że to
ma być jakoś inaczej. Że np.: ja mam coś innego robić, a jestem
przyzwyczajona, że robię to samo. I mam poczucie, że to się rusza, ale że
wolno się rozkręca i czuję że jest już coś innego w tym moim programie.
Do napisania tego posta zainspirowało mnie zapytanie naszej klientki,
bardzo sympatycznej dziewczyny, nazwijmy ją tu roboczo Aneta - co myślę o
braku zmiany w jej przypadku - po naszej wspólnej sesji regresyjnej. Pośród
wielu pozytywnych zwrotnych informacji od zadowolonych klientów (po sesji
zawsze proszę o informację zwrotną), zdarzają się czasem i takie, w których
zmiany klient nie widzi.
I co się dzieje? Niby wiemy, że przyczyn tego może być wiele, znamy je, ale
dla własnej informacji, bo jednak zależy nam na dobrostanie naszych
klientów i pozytywnych rezultatach naszej pracy, często sprawdzamy same
dla siebie co jest przyczyną, że efekt jest niezadowalający. Bo może warto
coś poprawić, skorygować? W tym przypadku też zrobiłyśmy mini sesję i
postawiłyśmy kilka pytań i obie otworzyłyśmy się na zobaczenie co każdej z
nas się pokaże niezależnie od siebie.
Pierwszym naszym zapytaniem było, co klienci od nas otrzymują podczas
sesji (choć poprawniej byłoby zapytać, co klient bierze dla siebie podczas
sesji, przy naszym prowadzeniu).
Mirze ukazała się huśtawka – z konikami – taka podparta pośrodku. Po
stronie klienta belka jest dłuższa, po naszej krótsza. Jak naskakujemy na
naszą część, to klient jest wyrzucany w górę i leci jak wolny ptak.
A moim symbolem jest koło zębate z otworami po obwodzie - ono powoli się
obraca i łączy z taśmą przesuwającą się pod nim za pomocą ćwieków
wbijanych przez otwory w kole. Symbol dopiero po chwili ujawnił mi swoje
znaczenie – ćwieki (nowy program) niczym stemple wbijają nowy kod na
taśmę (helisę DNA klienta), łącząc ją z kołem zębatym, które z kolei jest
połączone z innymi takimi kołami – wprowadzając nowy program do
realizacji w systemie klienta.
Tego nie spodziewałyśmy się zobaczyć...
Teraz sprawdzamy co dałyśmy naszej Anecie dzięki tej sesji:
Mira widzi, że zbudowałyśmy wspólnie z Anetą wieżę z drewnianych
klocków, z wieżyczką i świecącą gwiazdą na jej czubku. Aneta
zdenerwowana podeszła i przewróciła tę wieżę. „Teraz mam spokój”. Bo
przecież musiałaby z czegoś zrezygnować – za dużo utraciłaby gdyby
osiągnęła zamierzony cel ( pozostawiła tę wieżę): bo ona zwalnia się z
niektórych rzeczy – nie bierze do końca odpowiedzialności za siebie – „ja
tego nie zrobię, to nie dla mnie”. Poza tym nie miałaby na co zrzucić
powodu, że nie wchodzi w związki (teraz ma argument - przecież jej ciało nie
jest idealne). Równolegle i ja zobaczyłam symbol tego - dlaczego nie widać
zmian po tej sesji. Znowu przedstawiła mi się ta sama taśma z powbijanymi
ćwiekami (nowy program), ta taśma płynie w stronę Anety, a ona robi wielkie
STOP i taśma ją omija bokiem. Pod tym wszystkim siedzi Aneta i zalewa się
łzami – jest tak skupiona na swoim rozżaleniu, że nic wokół siebie nie
dostrzega, nic dla niej nie istnieje. Celebruje to rozżalenie..
Zdarza się, że program, który pragniemy zmienić, jest sprzężony z innymi
programami, według których układamy my lub układa się nam samo - nasze
życie. I czasami trzeba wnieść dużo więcej pracy transformacyjnej niż
zakładaliśmy, a rezultaty pojawiają się krok po kroczku, po dłuższym czasie..
I zauważamy potem jeszcze, że szybciej wychodzimy z przydarzających się
kryzysów i nie spadamy już w nie tak głęboko jak wcześniej.
A rezultaty pracy nad sobą mogą być zaskakujące, bo może okazać się na
przykład, że polubiłam siebie taką jaką jestem i nie tak istotne już dla mnie
jest dążenie do idealnego wg. mnie wyglądu?

Komentarze