top of page

Bliskość Dusz Przekraczająca Czas i Przestrzeń

Chcę wiedzieć co mnie łączy z moją nieżyjącą od kilku lat Mamą. Jej odejście było

dla mnie wielkim ciosem

Symbol, który zobaczyła Mira: ok. 8-letni Dawid dostaje od Mamy bułkę z

cukrem - póki Mama żyła, zasilała Dawida bezpieczeństwem, dawała mu

pewność siebie. Jak jej zabrakło poczuł się odcięty od zasilania.

Sprawdzamy ważne momenty ich relacji i trafiamy do chwili urodzenia

Dawida – Mama, szczęśliwa trzyma go na rękach. W naszych odczuciach ta

relacja jest tak zamknięta - tylko ona i on – nic więcej już nie potrzeba, nic

więcej dla niej nie istnieje.

Drążymy dalej i Mirze pokazuje się ich inne wspólne wcielenie w 1795r. W

Krakowie - są tu bliźniakami i też mają swój zamknięty na innych świat. I

widzimy jeszcze ich kilka innych, wcześniejszych bliźniaczych wcieleń – w

jednym z nich na świat przyszło tylko jedno z bliźniąt i cały czas czuje, że

czegoś mu brakuje i że coś złego się przez niego stało – tylko ... co?

Docieramy do tego istotnego, kluczowego bliźniaczego wcielenia – 1615 r.

Rzym - dwaj 7 – latkowie znaleźli się w sytuacji, z której uratować się ma

szansę tylko jeden z nich – ktoś ich goni a oni uciekają – dobiegli do mostu

linowego - tylko jednego naraz może utrzymać ten most sznurowy nad

wąwozem. Innej drogi ucieczki nie mają. Losują. Pierwszy przez most

przechodzi ten, który w obecnym życiu był Mamą Dawida.

Most zrywa się się po jego przejściu – drugi chłopiec został pojmany i

widowiskowo pozbawiony życia – zemsta musiała być zapamiętana przez

drugi klan. Bliźniak który ocalał (Mama Dawida), do końca życia nie mógł

sobie wybaczyć tego, że poszedł pierwszy – po stokroć wolałby sam tam

oddać życie.

Oto geneza tej historii: były dwie włoskie rodziny – młodzik z rodziny

bliźniaków porwał dziewczynę z drugiego rodu - w oczach jej własnego rodu

to równało się z końcem jej życia. Chłopak zrobił to, aby zaimponować

seniorowi rodu jakimś brawurowym czynem - pragnął zdobyć pozycję – ten

czyn nie uzyskał jednak uznania seniora, wręcz rozwścieczyło go tak

bezmyślne rozpętanie wojny. Chłopak został wyrzucony z klanu i odtąd tułał

się sam, głodując.

Po wniesieniu zmiany emocje zostały uporządkowane i uspokojone. Dawid

odzyskał spokój.


Magda (imię zmienione), z którą miałyśmy sesję regresingu kilka dni temu

nagrała mi wiadomość, która doskonale dopełnia to co chciałam przekazać

w ostatnim wpisie o Anecie : „Przeczytałam przed chwilą Twojego posta o

Anecie. Przeczytałam i to ze mną zarezonowało - ta wizja którą miałaś, że

wbija się ten nowy program w DNA (podczas sesji), bo ja tak się właśnie

czuję, że dużej zmiany nie widzę w sobie, ale mam tak, że ja teraz wiem że

coś co robię, to nie jest dla mnie najlepsze - i zaczynam to zmieniać.

Mam poczucie, że po tej sesji dostałam nowy program, ale że ciężko jest

zmienić nawyki. Czuję, że moje ciało ma jakiś nawyk, ale ja już wiem że to

ma być jakoś inaczej. Że np.: ja mam coś innego robić, a jestem

przyzwyczajona, że robię to samo. I mam poczucie, że to się rusza, ale że

wolno się rozkręca i czuję że jest już coś innego w tym moim programie.


Do napisania tego posta zainspirowało mnie zapytanie naszej klientki,

bardzo sympatycznej dziewczyny, nazwijmy ją tu roboczo Aneta - co myślę o

braku zmiany w jej przypadku - po naszej wspólnej sesji regresyjnej. Pośród

wielu pozytywnych zwrotnych informacji od zadowolonych klientów (po sesji

zawsze proszę o informację zwrotną), zdarzają się czasem i takie, w których

zmiany klient nie widzi.

I co się dzieje? Niby wiemy, że przyczyn tego może być wiele, znamy je, ale

dla własnej informacji, bo jednak zależy nam na dobrostanie naszych

klientów i pozytywnych rezultatach naszej pracy, często sprawdzamy same

dla siebie co jest przyczyną, że efekt jest niezadowalający. Bo może warto

coś poprawić, skorygować? W tym przypadku też zrobiłyśmy mini sesję i

postawiłyśmy kilka pytań i obie otworzyłyśmy się na zobaczenie co każdej z

nas się pokaże niezależnie od siebie.

Pierwszym naszym zapytaniem było, co klienci od nas otrzymują podczas

sesji (choć poprawniej byłoby zapytać, co klient bierze dla siebie podczas

sesji, przy naszym prowadzeniu).

Mirze ukazała się huśtawka – z konikami – taka podparta pośrodku. Po

stronie klienta belka jest dłuższa, po naszej krótsza. Jak naskakujemy na

naszą część, to klient jest wyrzucany w górę i leci jak wolny ptak.

A moim symbolem jest koło zębate z otworami po obwodzie - ono powoli się

obraca i łączy z taśmą przesuwającą się pod nim za pomocą ćwieków

wbijanych przez otwory w kole. Symbol dopiero po chwili ujawnił mi swoje

znaczenie – ćwieki (nowy program) niczym stemple wbijają nowy kod na

taśmę (helisę DNA klienta), łącząc ją z kołem zębatym, które z kolei jest

połączone z innymi takimi kołami – wprowadzając nowy program do

realizacji w systemie klienta.

Tego nie spodziewałyśmy się zobaczyć...

Teraz sprawdzamy co dałyśmy naszej Anecie dzięki tej sesji:


Mira widzi, że zbudowałyśmy wspólnie z Anetą wieżę z drewnianych

klocków, z wieżyczką i świecącą gwiazdą na jej czubku. Aneta

zdenerwowana podeszła i przewróciła tę wieżę. „Teraz mam spokój”. Bo

przecież musiałaby z czegoś zrezygnować – za dużo utraciłaby gdyby

osiągnęła zamierzony cel ( pozostawiła tę wieżę): bo ona zwalnia się z

niektórych rzeczy – nie bierze do końca odpowiedzialności za siebie – „ja

tego nie zrobię, to nie dla mnie”. Poza tym nie miałaby na co zrzucić

powodu, że nie wchodzi w związki (teraz ma argument - przecież jej ciało nie

jest idealne). Równolegle i ja zobaczyłam symbol tego - dlaczego nie widać

zmian po tej sesji. Znowu przedstawiła mi się ta sama taśma z powbijanymi

ćwiekami (nowy program), ta taśma płynie w stronę Anety, a ona robi wielkie

STOP i taśma ją omija bokiem. Pod tym wszystkim siedzi Aneta i zalewa się

łzami – jest tak skupiona na swoim rozżaleniu, że nic wokół siebie nie

dostrzega, nic dla niej nie istnieje. Celebruje to rozżalenie..

Zdarza się, że program, który pragniemy zmienić, jest sprzężony z innymi

programami, według których układamy my lub układa się nam samo - nasze

życie. I czasami trzeba wnieść dużo więcej pracy transformacyjnej niż

zakładaliśmy, a rezultaty pojawiają się krok po kroczku, po dłuższym czasie..

I zauważamy potem jeszcze, że szybciej wychodzimy z przydarzających się

kryzysów i nie spadamy już w nie tak głęboko jak wcześniej.

A rezultaty pracy nad sobą mogą być zaskakujące, bo może okazać się na

przykład, że polubiłam siebie taką jaką jestem i nie tak istotne już dla mnie

jest dążenie do idealnego wg. mnie wyglądu?

 
 
 

Komentarze

Oceniono na 0 z 5 gwiazdek.
Nie ma jeszcze ocen

Oceń
bottom of page